sobota, 12 lutego 2011

ble

No nic się nie dzieje na tym blogu. Oczywiście moja wina. Ostatnio nie ma czasu na pisanie. Sesja jest. I przeprowadzka jest. W kilku słowach: notatki, egzaminy przeplatane farbami, płytkami, blatami, szafkami i LG. Nasze ulubione miejsca wypadowe poza Wrocław: Lerła Merlen i Ikea. I tak od listopada. Dziś ostatnia noc na Januszowickiej 16, jutro już pewnie będziemy spać.... 100 metrów dalej, po prawej, w naszej nowej, małej, fajnej, pancerniczo-kunowej dziupli. Jak się ogarniemy z tym budowlanym wariactwem na pewno coś się zacznie w końcu dziać na tym zdychającym blogu.

A to tak przy okazji, bo się natknęłam i żebym nie zapomniała, a może komuś się spodoba:

Zaraz będzie pojazd od Guntera, że ja to tylko klipy wrzucam i nic.

“Clown” by Richard Balducci
Aj się rozczuliłam... psychologiczny piesio. Równie psychologiczny jak czarny łabędź. Szczególnie KOŃcówa. łał.


A tu jest krótsza wersja soft z muzyką od wild nothing.



Koń, pieso, łabędź i kuna i pancernik... w jednym, jakże zwierzęcym wpisie.