kurde no, juz tyle milionow lat nie pisalismy zadnego posta ze juz zapomnialem co sie przez ten czas dzialo. troche pracowalismy w krakowie. nie ukrywam ze praca na dluzsza mete wkurza co nie miara bo nie mozna sie wyluzowac, karza ci przychodzic na caly dzien i ja mloda jaramy sie teraz kazda wolna chwila. ja pracuje teraz w takiej duzej restauracji gdzie przychodza panowie i duzo jedza i pija duzo wodki i przez to sa meczacymi gosciami i marudza non toper. mloda sie frustruje bo ma same baby w pracy i gadaja o malzenstwie, paznokciach i o tym jacy to mezczyzni sa wstretni i brutalni. z tego co mi opowiadala to chyba nie bardzo odnajduje sie w tych tematach.
aaaaa, w mieszkaniu na starowislnej rewolucja! natalia sie wyprowadza. albo moze innaczej. my wyprowadzamy natalie. dziewczyna przegiela i nadszarpnela zaufanie jej wspolokatorek i musielismy przeprowadzic egzekucje. ucielismy jej dwie dlonie a potem wyrwalismy watrobe... nastepnie ja zjadlem watrobe... nie polubilem. a tak naprawde to troche dziewczyna dzialala nam na nerwach i musielismy jej powiedziec ze nie chcemy z nia mieszkac. bo my tacy troche wybredni i ekscentryczni jestesmy.

z milych rzeczy to przyjechalismy na swieta do wroclawia. strasznie fajny ten wroclaw. lubie. przyjechalismy 2 dni temu w nocy a nastepnego dnia pojechalismy z piwoszem i ania do janskich lazni na deske bo tam jest troche sniegu i ladny stok. ja, jako niepelnosprawny nie moglem niestety jezdzic bo troche nie ufam swojemu barkowi. zatem wjechalem na szczyt gory, a tam na szczycie byl bardzo przyjazny barek z otwartym tarasem. pogoda byla mistrzowska, +6 i pelne slonce, wiec siedzialem tam jakies 6h, gadalem z nieznajomymi i pilem duzo czeskiego piwa. o 16 zeszlismy ze stoku. mloda byla poobijana od upadkow, ja zas pokiereszowany lekko przez alkohol. po zjedzeniu smazonego seru udalismy sie prosto do wroclawia. mijajac granice polsko czeska nie ukrywalismy naszego entuzjazmu zwiazanego z wejsciem do schengen. nie bylo zadnego pepickiego celnika i bez zatrzymywania przejechalismy na druga strone rubiezy.
aaa pozniej mialem swoja chwile niechwaly, kiedy to poszlismy wieczorem do bezsennosci. byl adam, piwosz, kamil, ola i jeszcze pare fajnych osob. ja mimo tego iz bylo zajebiscie w pewnym momencie nie dalem rady i padlem przepity alkoholem.

dzis za to jest ostatni dzien przygotowan swiatecznych. mloda jest tradycyjnie na zakupach na ostatnia chwile. ja siedze w domku i czasem robie cos co mi mama mowi zebym zrobil ale generalnie jest na luziku i bezstresowo. niebawem powinni przyjechac podlascy dziadkowie i mozemy delektowac sie swietami haha, prezenty, prezenty, prezenty aaaaa
wesolych wesolych nara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz