poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Bojkotowania ciąg dalszy



Zapomniałam jeszcze napisać, że bojkotuję rosyjski Lukoil (obecnie połowicznie zwany Jetem) i mimo, że mają tańsze paliwo to będę omijać ich szerokim łukiem i tankować na CPNie czy też po nowemu Orlenie. Mama mnie popiera, też będzie Lukoil omijać jak śmierdzące jajo. Jak to powiedział kiedyś w Rumunii Piwosz: na Lukoila można się ewentualnie wysikać, ale tankować to nie e!

Wole nawet oddać moje pieniądze szlafrokom, bo nawet chyba oni nie są aż tak bezgranicznie bezczelni.

Paweł, chyba jestem bliska wygrania mojej smutnej kawy.

Ale nie będę już poruszać tematu Gruzji, bo ostatnio nie mogę z niego zejść 24 na dobę, nie ukrywam, że niepokoi i smuci mnie coraz bardziej.

Mój chłopiec już chyba czeka na mnie w Oslo. Ja w każdym razie nie mogę się doczekać. Podskakuje z nogi na nogę i to mi chyba nawet poprawia nieźle humor. Jutro koło 12 w nocy będę się już ewakuować na najtrudniejsze do znalezienia na świecie lotnisko, mam na myśli Katowice jakby ktoś się nie domyślił. Mam nadzieję, że damy radę ze Zbycholem, bo jak nie dolecę do Oslo to mój chłopiec chyba totalnie się wkurzy na niedobry świat. Jak już będę tam, to postaram się trochę wyluzować, a już najbardziej to się postaram wyluzować Gutka bo sobie zasłużył w 100% na fajne wakacje i na pewno żaden śmierdzący skurwysyn Putin nam ich nie popsuje.

No.... więc wygląda na to, że to chyba mój ostatni wpis przed wyjazdem. Nie wiem jeszcze jak potoczą się nasze wakacje, tzn gdzie wylądujemy po zdobyciu Helsinek, ale powiedzmy, że potraktujemy to jak takie małe wyzwanie. Chyba muszę zacząć się pakować.

Jak mi się jeszcze coś przypomni na temat tego jak można jeszcze zbojkotować tych zasranych agresorów to na pewno o tym napiszę.

sobota, 9 sierpnia 2008

Ale gupi ci Rosjanie....

Niestety z powodu nieopanowanych imperialistycznych zapędów wielkiej Rosji zostaliśmy zmuszeni do zmiany planów wakacyjnych. Ponieważ wszystkie ładne miejsca, które chcieliśmy zobaczyć w Gruzji są w tej chwili bombardowane przez Rosjan, postanowiliśmy nie pchać się do paszczy lwa. Musimy zmodyfikować nasze plany, żadne z nas nie ma pomysłu w jaki sposób, ale coś się wymyśli i na pewno będzie fajnie. Trochę mamy pecha, ale wstyd mi pisać o naszym pechu w kontekście wakacji podczas gdy tam daleko ludzie mają nieco gorszy problem. Mają przejebane nazywając rzeczy jak trzeba. Do tej pory nie mieliśmy w zwyczaju poruszać na tym blogu poważnych tematów, bo trochę niepoważni z nas ludzie na co dzień. Chciałabym jednak zrobić mały wyjątek. Temat Gruzji poruszył mnie dość mocno, może dlatego, że przez ostatnie 2 tygodnie większość moich sił przerobowych poświęciłam na to by dowiedzieć się czegoś o tym kraju zanim się tam pojawię wraz z moim chłopcem. Może właśnie też to powoduje, że mój paskudy nastrój jest aż tak paskudny.

Nie chcę tutaj trywializować i pisać farmazonów o miłowaniu pokoju i miłości na ziemi. Wojna jest zła i wszyscy o tym wiedzą. Chciałam tylko zaznaczyć w jakiś sposób, że sprzeciwiam się i buntuję przeciw temu co Rosjanie wyprawiają w Gruzji. Tupię obiema nogami i łupię pięścią w stół. Problem polega na tym, że nie mogę nic więcej zrobić i jedynym, aczkolwiek idiotycznym sposobem demonstracji braku obojętności jest chyba wpis na blogu. Nic innego nie przychodzi mi do głowy. Może mi ulży choć wątpię. Bezsilność jest do dupy. Rosjanie są do dupy. Chińczycy też są do dupy. A najbardziej do dupy jest to, że świat ma gdzieś zarówno maltretowany Tybet, eksterminację Czeczenów, Gruzję i parę jeszcze innych do dupy konfliktów.

Nie będę się rozpisywać na ten temat bo jakbym zaczęła to pewnie skończyłabym za 3 lata.

Chciałam jedynie zaznaczyć, że o ile nie miałam wcześniej takiego zamiaru, to póki co łączę się z tymi, co bojkotują olimpiadę. Olimpiada ma w sobie bardzo dużą zawartość polityki, tyle co masło cholesterolu i to mi delikatnie mówiąc nie pasi. Nie oglądałam rozpoczęcia, nie będę oglądać żadnych zawodów, ani też zakończenia. Wiem, że brzmi to idiotycznie i mam świadomość tego, że to absolutnie nic nie zmieni, ale moje sumienie będzie spokojniejsze. Do końca spokojne być nie może bo właśnie niedawno kupiłam trampki Nike made in China i chyba jednak ich nie wyrzucę.

Ale gupi ci Rosjanie!

czwartek, 7 sierpnia 2008

dzefa mata?

oj ta mloda moja. jej zawsze cos przypalowego sie wydarzy. az czasem sie zastanawiam czy to nie jakas zemste na niej ktos nie uskutecznia za bledy z przeszlosci. mam nadzieje ze jednak nie i ze osoba ktora zepsula to cos czym hilde jezdzi splonie w metanie z kupy swinskiej wraz z gosia andrzejewicz i zygmuntem hajzerem - bo hajzer to kawal zboja i fakt ze sie przeniosl do tvn nie zmienia sytuacji ze prowadzil "idz na calosc" - a tego czegos sie nie zapomina. w kazdym razie tkwie w norwegii caly czas i po 2 miesiacach zajebistego wyjazdu przyszedl moment wspomnien, podsumowan i wszeobecnej melancholii. troche nas z pracy wyrzucili ostatnio, a do tego pogoda zla wiec obijamy sie jak tylko sie da. siedzimy na chacie u niejakiego "suma", ktory ma wasy jak sum ale rownie dobrze nadaje sie na jezusa wiec nie wiem jak go nazwac. jest stary i samotny i lubi pic browary i jarac oporowe ilosci szlugow. pozwolil nam zostac u niego na chacie wiec o tyle dobrze. gramy w karty, pijemy alko i jest nie najgorzej. sum niestety ma przypadlosc takowa, ze lubi powtarzac historie, zatem gdy powtarza sie zbyt dlugo nalezy predko opuscic lokal i szybciutko do pociagu do oslo, zeby spotkac sie z agata i jej trojka drombo. kupilem se kamere!! i teraz duzo rzeczy kameruje! jestem zajarany. nie moge sie doczekac az hilde wpadnie do oslo i pojedziemy sobie na zajebiste wakacje. a plan jest takowy: 1) oslo, 2) wizyta u filipa w gothenburgu, 3) wizyta u joonasa w helsinkach, 4) jedna noc w rydze i szybkie ogarniecie miasta, 5) 9 dni w Gruzjiiiiiiii!!!! - jestem zajarany opor, jedziemy na totalnym freestylu, zero planu i niech tak zostanie. z wielka ochota wydam wszystkie zarobione pieniadze na ten wyjazd, bo pozniej to juz tylko rutyna haha

p.s.

jeynymi radiami ktore moga byc gorsze od norweskich sa niemieckie. norwegia jest krajem o bardzo ubogich radiach, z pewnoscia inspiruja sie radiem ESKA, puszczaja bardzo ladne popowe piosenki z zza oceanu. problemem ich jest fakt, ze w zestawie posiadaja tylko 10 piosenek wiec musza kombinowac jakby puscic 10 piosenek i zrobic z nich taka kombinacje, zeby sluchacze jakze niewprawni nie skumali ze gdzies juz je wczesniej slyszeli. robota to ciezka. aaa no nie zapomne tez o 3 norweskich hitach, ktore czekaja w kolejce do sploniecia zaraz za hajzerem. nowatoer i lerek to przy nich miodasy

niedziela, 3 sierpnia 2008

Życie bananowca nie zawsze jest bananowe

Ach te poniedziałki. Nienawidzę poniedziałków! Poniedziałki są najgorsze. Rzucam oficjalnie klątwę na tego kto mi wybił szybę w samochodzie, rozpierdzielił lusterka, ukradł płyty i niedziałające radio!!!! Żeby dostał trypra od jakiejś prostytutki, niech mu wypadną wszystkie włosy i zęby, niech umiera w bólach i samotności, a na koniec niech go obsrają gołębie.

Po raz kolejny zastanawiam się jak to jest możliwe, że na świecie jest tyle skończonych debili?! Skąd oni się biorą???

Czy ktoś, kto zna mnie i mojego rozpadającego się i zardzewiałego golfa jest w stanie mi wytłumaczyć, co mogło zasugerować temu kto niedługo umrze bo rzuciłam na niego klątwę, że w golfie jest coś cennego? No.... proszę.... co jest takiego pociągającego w moim samochodzie? Rdza? Odpadające drzwi? Czy może 20 letnie radio?! Przecież wiadomo, że takimi samochodami jeździć mogą tylko biedni ludzie! A biedni ludzie nie mają w zwyczaju posiadania cennych rzeczy! A jak już takie posiadają to ich nie zostawiają w samochodzie!

K U R W A!!!!!

W biały dzień, na najbardziej ruchliwej ulicy Wrocławia!

O rany! Znowu skoczyło mi ciśnienie. Wdech....... wydech....

No dobra.... jak już się uspokajam to zaczyna mnie to bawić. Może jestem niesprawiedliwa i okrutna, przecież ten biedny człowiek na pewno ma downa. Korki Taczer. Nie ma innej możliwości. Po prostu.


Ale tak poza tym incydentem to w moim życiu jest całkiem bananowo. No jedynie licencjat zatruwa mi głowę, ale to nic, tu squash tam tennis, podskoki, kawa w moloko, impreza.... żyć nie umierać.

Na to wszystko odwiedziła mnie moja przeurocza koleżanka Agatka z Krakowa. Agatka to jedna z moich "papierowych" koleżanek. Kurcze, jakoś mamy szczęście do dziewcząt o tym imieniu. Jak do tej pory same fajne się pojawiają się na naszej drodze.

Agatka została oprowadzona po Wrocławiu, pobyt był to krótki, ale najważniejsze miejscówki zaliczone: wódka na tamce, bezsenność, trójkąt, moloko.... wszystko było, nawet Bucz :) Było super.

W piątek olimpiada, dlatego taki jeszcze na koniec chiński akcent. Szczególnie dla tych co chcą bojkotować. No właśnie, kto bojkotuje poza Pawłem H.? Ja póki co dalej bojkotuje licencjat, ale to akurat mam nadzieję się zmieni. Soooooon


by M.Raczkowski

Sprostowanie: Paweł bojkotuje wszystko poza koszykówką. Ha.... wiedziałam, że się złamie, a nawet się jeszcze nie zaczęło to olimpijskie zamieszanie.