na dworze / w wersji krakowskiej na polu / pogoda sprzyja temu żeby sie zabić albo co najmniej pokaleczyć. oficjalnie powtarzam po raz kolejny ze zima powinna trwać 2 miesiace max a potem 10 miesiecy wzglednie cieplego. zima jest chujem jakich malo. na miejscu pór roku już dawno bym jej zajebal w pape. aaa no jesieni bym tez zapalił w cymbał porządnie. ostatnimi czasy moim i mlodej przynajmniej sposobem na zime jest niedzielny wypad na bilarda, który stał sie mikro tradycją w naszym życiu. jestesmy nawet nie najgorsi. czasem tylko jakiegoś kabana zapodamy ale generalnie całkiem niezłe z nas duo.
u mnie dalej to samo. zero sportu i duzo siedzenia na dupie. raz wesolo, a raz z dupy pazur. it ain't easy to sell nets you know. bylem w jakiejs warszawie nawet ostatnio na kołferęsjiii. teoretycznie miałem rozmawiać z wąsatymi panami o poważnych sprawach biznesowych ale wąsatych panów z polskich gmin i starostw zdecydowanie bardziej interesowały kalendarze jednostronne, których wydrukowała oporowe ilości moja firma. zatem przez dobre 4 godziny wszyscy ode mnie co tam byli skrecali kalendarze. rozeszły sie szybciej niz nowa płyta kombi, a to już coś znaczy. pozniej jak to przystało na prawdziwych tygrysów handlu szliśmy na kolacje do mariotta bauahahahaha. jedzenie pyszne, przyznam ale troche nie czułem sie w klimacie do końca. starałem sie wygladac najbardziej przypałowo jak sie da i robić glupie zarty aby do konca nie wpasowac sie w to miejsce. a pozniej powrot do hotelu i rozmowy do poznej nocy o tym jak tu usprawnic dzialanie naszej firmy - pełna KAPA!
ewidentnie fajnym i godniejszym wydarzeniem do opisania z ostatnich dni byly urodziny mlodej i jedrasa. oboje mieli urodziny juz dawno temu ale postanowilismy je troche odlozyc w czasie. bylo co najmniej wzorowo. mialem wprawdzie troche obaw ze mloda, ktora nie wiedziala ze impreza jest u niej na chacie bedzie zla na mnie ale chyba nie bylo strat wiec ok. przywiezlismy te wielkie glosniki od jedrasa co rozbijają pustaki basem, podpielismy sprzęt i odpaliliśmy najgłośniej jak tylko sie dało słuchać. były rapy, były bassy, były minimale. BYŁ MENTALCUT. kubie nalezy sie wielka piona ze przybyl bo do samego konca nie bylem pewnien czy faktycznie dotrze ale wpadl i zrobil kawal dobrej potancowki. bylo jakies 45 (funf und fircyś) osób (personnen). generalnie nasza najlepsza ekipa (manschaft) do balowania. parkiet był pełen. bas kruszył tynk na ścianie i pozostawiał delikatny obłok w powietrzu. do tej pory jednak nie jestem w stanie zrozumieć tego, że skoro większość osób przyniosło flaszkę a my do tego mieliśmy 10 (zejn) litrów cytrynówki (Bosnia und Herzegovina) i o 3am wypite zostało wszystko. popity ani kropli i ani jednego szluga. no cóż w każdym razie było dobrze. foty nadejdą w najbliższym czasie bo tomek drzewo (który drzewem już nie jest) zrobił dużo i na pewno przekaże. później tylko weekend był taki troche na niezłej padlinie i mocno slow motion. w katolickim kraju zawsze trzeba pokutować za odrobine rozpusty, co nie?
tego bloga wyeksportowalem z gunther-und-hilde.blogspot.com i jest dość skrupulatnym opisem 4 dobrych lat mojego zycia, z reszta nie tylko mojego bo współbohaterem jest jeszcze jedna pani. to blog o dobrym związku, którego już nie ma, zajebistych znajomych, wrocławiu, podróżach, zajawach, muzyce i wielu pierdołach, które nawiedzały umysł dwójki młodych, zajebistych ludzi. miałem go już nie udostępniać ale kupe w nim dobrych wspomnień i dużego sentymentu. chyba nie warto się od tego odcinać.
wtorek, 24 lutego 2009
środa, 11 lutego 2009
Kilka słów na temat brody. Ah jaaaa...
Podobno włoszki lubią wąsatych i brodatych panów. Ja z Włoch nie jestem (blade lico nie pozostawia wątpliwości), dlatego moja słowiańska dusza krzyczy NIE! NIE! NIE! na widok brody i wąsa. Nie przekona mnie też argument, że Brad Pitt i boski George Clooney upodobali sobie ostatnio szum nad górną wargą. Upodobał sobie i mój chłopak niestety. Jest brodaczem nie wiem na wzór czego i kogo, może pana boga, może boskiego Georga, może też lubi Putrę Krzysia, może wydaje mu się, że jest spoko. Się myli. Ten kraj to nie Włochy, a ja mam poczucie estetyki i ograniczone zapasy cierpliwości.
Chciałam wyrazić publicznie mój ogromny sprzeciw wobec nowego włochatego trendu. Jednocześnie ostrzegam, że jeśli mój modny chłopak nie przestanie być taki modny, to ja zastosuję się do tego co było acceptable in the 80s. Wtedy kobiety nie używały depilatorów ani wosku. Dowiodły tego ostatnio opublikowane, roznegliżowane, nieapetyczne zdjęcia Madonny z tamtego okresu (fuj). Widziałam na Pudelku. Jeśli tak się stanie przewiduję, że stali czytelnicy naszego bloga będą musieli sobie znaleźć innego fajnego bloga bo die phantastische gesichten von Gunther und Hilde dobiegną smutnego, włochatego końca.
Chciałam wyrazić publicznie mój ogromny sprzeciw wobec nowego włochatego trendu. Jednocześnie ostrzegam, że jeśli mój modny chłopak nie przestanie być taki modny, to ja zastosuję się do tego co było acceptable in the 80s. Wtedy kobiety nie używały depilatorów ani wosku. Dowiodły tego ostatnio opublikowane, roznegliżowane, nieapetyczne zdjęcia Madonny z tamtego okresu (fuj). Widziałam na Pudelku. Jeśli tak się stanie przewiduję, że stali czytelnicy naszego bloga będą musieli sobie znaleźć innego fajnego bloga bo die phantastische gesichten von Gunther und Hilde dobiegną smutnego, włochatego końca.
środa, 4 lutego 2009
a yeah!
już dość dawno temu przeszła mi ochota na wchłanianie turniejów dj'skich gdzie każdy z 12 uczestników przez 6 min katuje gramofony. toteż o finałach turnieju IDA 2008 WARSAW tylko słyszałem ale nie zgłębiałem. a tu proszę, paru chłopców ze stolicy przy pomocy sponsorów skleciło nawet fajny klipik promocyjny, dla dzieci i młodzieży. paru sponsorów, którzy raczyli wyłożyć na to siano nie rozumiem ale niech im będzie. dj pfel jak zwykle urywa poślady, a do tego remix zeppy zepa, który miażdzy dziąsła! nawet warszawa jakaś taka ładna. zakochasz się?
IDA2008 promo feat Ragga Twins, Dj Pfel, Dj Woody, DJ Rafik, Dj Eprom (ZEPPY ZEP rmx) from ZEPPY on Vimeo.
IDA2008 promo feat Ragga Twins, Dj Pfel, Dj Woody, DJ Rafik, Dj Eprom (ZEPPY ZEP rmx) from ZEPPY on Vimeo.
fuck this shit II
kto mnie zna ten wie że jeśli chodzi o bluzgi to oszczędny nie jestem. z resztą jeśli chodzi o ciapę to też oszczędny nie jestem. w każdym razie fuck this shit jest mym ostatnio ulubionym. wiadomo, pare polskich też lubie. w ogóle nawet w pracy wypracowałem już niezłe dialogi z memi koleżankami niedoli. coś typu:
- mateusz weź zrób ofertę temu klientowi.
- gówno!!!
szczyt kreatywności to może nie jest ale pomaga jakoś przejść to ścierwo jakie napotykam co dzień. zakopałem sie ostatnio sam w odmętach jakiejś wieśniackiej części swej duszy. bo każdy ma wieśniacką część swojej duszy. kiedyś piwko powiedział mi, że fiat multipla to piękna fura!!. ja zaś przez dobre 4 tygodnie po sylwestrze wciąż byłem zamulony i niezdolny do jakiegokolwiek aktu finezji, której na ogół mi nie brakuje. do tego byłem opryskliwy nawet dla bliskich. jedyne o czym rozmawiałem w styczniu z ludźmi to praca, nawet będąc na fajnych bibach i w fajnym towarzystwie. a gdy towarzystwo nie chciało słuchać o mej pracy, co było sprawą oczywistą, zamykałem się w sobie, no bo przecież o czym tu innym rozmawiać. cóż za cholera mnie dopadła, tego nie wiem. wiem, że bez kitu byłem jednym z najgorszych pawianów gminy wrocław. na domiar złego przez cały miesiąc raczyłem się płytą madonny! w prawdzie zanim ją odpalałem najpierw wyłączałem last.fm, aby nie rejestrował i nie rozpowiadał wszystkim w web 2.0. co ja robie. ale jak już wyłączyłem lasta, tańczyłem i klaskałem na dobre! kurwa jego mać! do tego jeszcze ruchomy bark znów mnie zaskoczył tydzień temu i wyszło, że muszę zbierać euro, na operejszen.
jaki wniosek tego posta. tego nie wiem. wiem jedno. dzis po raz pierwszy zacząłem cieszyć się własnym losem, choć nie było żadnej specjalnej okazji, myślę o założeniu własnej firmy, mam w dupie tą makabryczną pogodę, na dobre wyjebałem płytę madonny z mojej komórki, usiadłem przed kompem i skleciłem zasłużonego posta. powoli wypacam wieśniackość ze swojej skóry. W głośnikach leci nowy remix supra1 i ostatnia płyta q-tipa. wcześniej wraz z what what zarymowałem sobie the blend na bicie herbalisera, kiwam głową i mówię FUCK THIS SHIT.
- mateusz weź zrób ofertę temu klientowi.
- gówno!!!
szczyt kreatywności to może nie jest ale pomaga jakoś przejść to ścierwo jakie napotykam co dzień. zakopałem sie ostatnio sam w odmętach jakiejś wieśniackiej części swej duszy. bo każdy ma wieśniacką część swojej duszy. kiedyś piwko powiedział mi, że fiat multipla to piękna fura!!. ja zaś przez dobre 4 tygodnie po sylwestrze wciąż byłem zamulony i niezdolny do jakiegokolwiek aktu finezji, której na ogół mi nie brakuje. do tego byłem opryskliwy nawet dla bliskich. jedyne o czym rozmawiałem w styczniu z ludźmi to praca, nawet będąc na fajnych bibach i w fajnym towarzystwie. a gdy towarzystwo nie chciało słuchać o mej pracy, co było sprawą oczywistą, zamykałem się w sobie, no bo przecież o czym tu innym rozmawiać. cóż za cholera mnie dopadła, tego nie wiem. wiem, że bez kitu byłem jednym z najgorszych pawianów gminy wrocław. na domiar złego przez cały miesiąc raczyłem się płytą madonny! w prawdzie zanim ją odpalałem najpierw wyłączałem last.fm, aby nie rejestrował i nie rozpowiadał wszystkim w web 2.0. co ja robie. ale jak już wyłączyłem lasta, tańczyłem i klaskałem na dobre! kurwa jego mać! do tego jeszcze ruchomy bark znów mnie zaskoczył tydzień temu i wyszło, że muszę zbierać euro, na operejszen.
jaki wniosek tego posta. tego nie wiem. wiem jedno. dzis po raz pierwszy zacząłem cieszyć się własnym losem, choć nie było żadnej specjalnej okazji, myślę o założeniu własnej firmy, mam w dupie tą makabryczną pogodę, na dobre wyjebałem płytę madonny z mojej komórki, usiadłem przed kompem i skleciłem zasłużonego posta. powoli wypacam wieśniackość ze swojej skóry. W głośnikach leci nowy remix supra1 i ostatnia płyta q-tipa. wcześniej wraz z what what zarymowałem sobie the blend na bicie herbalisera, kiwam głową i mówię FUCK THIS SHIT.
wtorek, 3 lutego 2009
fuck this shit
taka krotka notka ode mnie gunthera - żyje! mam sie tak sobie ale zyje i bede teraz pisal czesciej. styczen byl troche dramatyczny jesli chodzi o aktywnosc internetowa. zero nowej muzyki, jedyne co to moja dziewczyna jeszcze w miare daje rade i podklepuje cos nowego ale ja jesli chodzi o sprawy bardziej zyciowe totalnie nakrywam sie kapą.
dzis ok 16 w koncu strawilem lasagne, która wczoraj z mloda upieklismy na jej urodziny. zjadlem 2 kawalki i z przejedzenia odechcialo mi sie zyc. powoli jednak wracam do formy wiec jak znalazl przyda sie jeszcze jakis optymistyczny klip. oto piosenka, która lubilem lubie i bede lubil. z reszta jest w tym klipie fajny patent. motyw pancernika!!! od dzis z hilde zaczynamy poszukiwania motywu kuny i pancernika w kulturze i sztuce. jak ktos ma pomysl to bardzo prosze o pomoc. poki co...
dzis ok 16 w koncu strawilem lasagne, która wczoraj z mloda upieklismy na jej urodziny. zjadlem 2 kawalki i z przejedzenia odechcialo mi sie zyc. powoli jednak wracam do formy wiec jak znalazl przyda sie jeszcze jakis optymistyczny klip. oto piosenka, która lubilem lubie i bede lubil. z reszta jest w tym klipie fajny patent. motyw pancernika!!! od dzis z hilde zaczynamy poszukiwania motywu kuny i pancernika w kulturze i sztuce. jak ktos ma pomysl to bardzo prosze o pomoc. poki co...
Subskrybuj:
Posty (Atom)