środa, 9 grudnia 2009

I am invisible man


Jak już coś ukraść, to z klasą. Pan wrocławski rabuś wymyślił sobie, że fajnie byłoby mieć na chacie bombkę największą, z największej we Wrocławiu choinki. Polacy mają dużo wspólnego z Amerykanami jak widać, zamiłowanie do dużych rozmiarów niektórym udziela się mocno. Na dodatek pan złodziej chyba myślał, że wszedł w posiadanie amerykańskich mocy specjalnych, bo sam sobie wydawał się niewidzialny. Niestety, podczas interwencji straży miejskiej okazało się, że zawiódł nawet Spiderman (może dlatego, że "everybody gets one" - a pan wykorzystał kiedyś swoją szanse). Dzięki bogu i czujności funkcjonariuszy bombka zawisła szczęśliwie tam gdzie jej miejsce - na wrocławskim, świątecznym stożku - świeci pięknie, jak miliony monet.

A to dla przypomnienia, szczególnie tym, którzy byli na urodzinach Gutka i nie śmiali się z mojego żartu sytuacyjnego, lamy:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz