wtorek, 7 grudnia 2010

chyba twoja stara

i sie znowu zaczal tydzien. admirał mateusz dalej uzera sie z koreanczykami i jeszcze inna szajką marudnych ludzi. poniedziałek jest trudnym dniem dlatego też cieszę się, że już wtorek. siedze w domu i trawie pysznego kotleta schabowego, którego usmażyłem własnym sumptem na pysznym polskim oleju. do tego tłuste polskie puree ziemniaczane. a sałatka? fuck sałatka. kiedy gunther je obiad warzywa odchodzą na drugi plan (no chyba, że kartofle - lubie słowo kartofle tak by the way. zaznaczają moją wschodnio-polskośc, z której pochodzę i się nie wypieram). na chacie za to unosi się ciężki zapach palonego, niewywietrzonego tłuszczu. coś jakby z chaty mojej babci.

weekend był spoko i w sumie jest co wspominac. zaczęło się w piątek. piątek był wolny od pracy. miałem wolne, bo poszedłem pracowac dla kogo innego w innej roli.w roli naukowca! raz na jakiś czas moja miła koleżanka gosia zaprasza mnie do siebie do fundacji pozwala poprowadzic za sianko serię wykładów. trudno w to uwierzyc ale nazywają się "zajęcia z ciekawymi ludźmi" i to ja mam byc tym ciekawym....

wykłady prowadzone są dla ludzi, których tam nazywają seniorami, a ja ze swym ignoranckim podejściem do zycia bardziej przysposobiłem sobie słowo "dziady".
w tej konkretnie sytuacji i przy tych konkretnych dziadach mogę sobie pozwolic na delikatne zdrobnienie i nazwac ich dziadki, gdyż ci są wyjątkowo fajni i burzą moją tezę, że polscy seniorzy to banda frustratów i zgryźliwców...
moje dziadki są aktywni i ambitni. uczą się języków obcych i odbywają lekcje na pracowniach komputerowych. ja za to przychodzę do nich na serie wykładów o Wrocławiu. Znają mnie i lubią bo jestem śmieszny i zawsze opowiem im coś fajnego. Tym razem miałem 3h zajęcia o dzielnicy 4 świątyń. Wykład, a raczej prezentację multimedialną przygotowałem w noc poprzedzającą wykład i ledwo co zdążyłem nie przesypiając ani minuty. W każdym razie wszystko się udało, pare dziadków mi przysypiało ale nauczony "doświadczeniem" wiem, że oni muszą się regenerowac czesciej i to nie jest spanie z nudów, tylko z błogiego stanu ducha i robią to tak wdzięcznie, że nie sposób się na nich obrażac. W każdym razie na koniec dostałem brawa i poczułem się lepszym człowiekiem...

na wykładzie piątek się dla mnie skończył, bo po nieprzespanej nocy nie miałem siły na nic. pojechaliśmy do magdy mamy w odwiedziny i tradycyjnie zasnąłem przy telewizorze. ale sobotnia noc była już mocna. kamil miał urodziny. już dawno nas na jaracza nie było, więc przyjechaliśmy z ochotą się najebac w dużym gronie. była wódkai i sałatki z majonezem na zagrychę. był adam, który był tak głupi, że już dawno go takiego nie widziałem. goła dupa adama wpisała się na stałe w kanon naszych imprez towarzyskich.

ale na urodzinach nasze towarzyskie życie w ten weekend się nie skończyło. bo urodzin kontynuacja nadeszła w niedzielne popołudnie, kiedy pare skacowanych niedobitków z kamilem i olą, guntherem i hilde i adamem na czele spotkała się w magnolii w burger kingu. a cel był słuszny. zacytuję adama, który zorganizował ten event:

"Nie wiem czy wiecie ale potrójny whopper w Burger Kingu juz dawno przestal byc spoko. Od niedawna na ustach wszystkich jest wersja popiątna!!!

W zwiazku z tym, iz niedziela to dzien z Kalinoskim, zapraszam wszyskich na niebianska uczte w towarzystwie 5 kotletow i duzej bulki!!!"

tak tak. prawdziwi cwaniacy jedzą 5 kotletów!! było ekstra. w pewnym momencie bułka się rozpadła i zostały same kotlety. dobra zamuła. w momencie kiedy w kanapce masz 95% mięsa i 5% reszty bywa lekko monotonnie. ale event zakończył się wielkim powodzeniem. wszyscy dali radę. kamil mówił, że następnego dnia zrobił największą kupę życia. wiemy już w każdym razie, że 5 kotletów da rade wcisnąc ale zgodnie stwierdziłem z adamem, że 7 może byc problematyczny, więc jest to wyzwanie na przyszłośc. A jako, że ilośc dokładanych kotletów w burger kingu jest nieskończona, to zabawa może nie miec konca. a ja i adam jesteśmy na tyle głupi, że spokojnie będziemy odwiedzac ten przybytek jeszcze pare razy.

ja za to szykuje nowy event niedziely, scisle związany z dniem świętym. wyjazd do świebodzina na największego jezusa tego świata. chętni niech się ze mną kontaktują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz