
A a a, co najważniejsze!!! Statystyka zaliczona, nie dałam się, pokonałam dziwkę! Ha ha!
Z radości zamiast zabrać się za kolejne atrakcje psychologiczne, załadowałam się do pociągu i wysiadłam w Poznaniu, gdzie powitał mnie mój przetyrany targami chłopak.
Odbyliśmy spacer. Muszę przyznać, iż Posen jest całkiem spoko, mają trochę ładnych domków. Stary browar daje radę, rynek w porównaniu z naszym jest można by powiedzieć swojski, sympatyczny taki. jest ok.

Udało się nam też spotkać ze znajomymi co się z nimi zaznajomiliśmy kiedyś na zabawie sylwestrowej. Następnie udaliśmy się do klubu na zadupiu, zwanego Eskulapem w biegu pijąc wino/whiskey. Impreza była super spoko, zupełnie nie wiem tylko dlaczego frekwencja nie dopisała zupełnie. Myślę, że nasza 4 osobowa ekipa jak na panujące tam warunki była nawet liczna. Biedny Mentalkotek był trochę zasmucony, ale mam nadzieję, że już mu przeszło. Bo co najważniejsze ilość ludzi nie przekładała się na jakość grania. To oraz wino, które wypiłam razem z Anną sprawiły, że bawiłam się dobrze.
Gdzieś po 4.00 zostaliśmy trochę wypędzeni a trochę i tak musieliśmy iść już, żeby się nie spóźnić na nasz Zug nach Breslau. Po spożyciu hot dogów z BP udaliśmy się na dworzec (hot dogi były takie pyszne! uwielbiam jeść to czego nie mogę, najlepiej smakuje). Pociąg odjechał nam prawie sprzed nosa, bośmy się zagadali i go nie zauważyli. Podróż minęła szybko, opanowaliśmy cały jeden przedział i zasnęliśmy w 3 minuty.

Problem pojawił się drobny na dworcu gł we Wrocławiu, gdzie Gutek znowu wypadł swój bark w uroczy sposób - podczas przeciągania się. Poranek spędziliśmy więc poza tym, że na kacu to jeszcze na pogotowiu. Powrót do domu za to był piękny, po wyparzeniu się ze wszystkich kolejowych smrodków zalegliśmy w łóżku na kolejne 70000 godzin. Mnie obudził tylko ból głowy wyciskający łzy z oczu. Na szczęście już po wszystkim. Weekend się skończył.
Na osłodzenie poniedziałku (nienawidzę poniedziałków) Kid Cudi, hit miesiąca (niestety klip mega słaby)
dzieki ze wpadliscie! no niestety nie bylem w super nastroju, za co przepraszam, ale wtopilem troche pieniedzy przez tę słabą frekwencje i mialem doła. ale bedzie lepiej, we Wrocławiu w kwietniu na pewno!:) tzn juz jest lepiej :)
OdpowiedzUsuńhmmm, może jednak trzeba było pokazać te szkice z pociągu...;)
OdpowiedzUsuńtajemnicze szkice? ocb?:)
OdpowiedzUsuńO jaa... zmusze Anke zeby ci je pokazala nastepnym razem, szice sa cudne,ale moze niech narazie zostana tajemnicze. slowem nie da sie opisac ;)
OdpowiedzUsuńjo. znalazł, jak obiecał.
OdpowiedzUsuńA propos klipu to do remixu crookersów faktycznie wiocha, za to do oryginału przekozacki. http://thecurbcrawlers.com/blog/2009/02/20/sears/ -obczajcie!
OdpowiedzUsuń