
Dwa ma egzaminy za sobą, 1/3 sesji zaliczona. chyba, bo wyników jeszcze nie ma, ale nadzieja jest za to. najgorsze niestety przede mną, ale jak sobie pomyslę, że za tydzień będę już prawie po wszystkim to.... yeah!!!! nie mogę się doczekać. Do tego czasu jednak siedzę i dziobię te książki niedobre, głupie.

W przerwie postanowiłam podzielić się z szerszym gronem informacją, która mnie uradowała przed chwilą. W trakcie codziennego przeglądu prasy natrafiłam na bardzo miłą informację dotyczącą neonowego lwa, króla zwierząt znad wejścia do wrocławskiego syfiastego zoo. Dawno nie byłam w naszym zoo miejskim, ale o ile mi się dobrze wydaje to chyba trauma tam straszna się dzieje i nie warto odwiedzać ani żyrafy, ani słonia a już na pewno nie warto odwiedzać nic co by mieszkało w którymkolwiek z pawilonów, grozi to zgonem natychmiastowym. Podobno zwierzęta nie mają tam pięciu gwiazdek jak w Monopolu. Lew znad bramy wjazdowej prezentuje się z pewnością lepiej niż ten zabiedzony, żywy z klatki w środku. A tym okazalsza jest jego okazałość, że dostąpił on zaszczytu renowacji. Nie widziałam jeszcze osobiście, ale planuję się wybrać i rzucić na niego własnym okiem jak tylko zmierzę się z pozostałymi 4 egzaminami. Next czwartek odwiedzam świecącego lwa, a przy okazji może wybiorę się na parti parti, odbywające się w okolicy. W końcu koniec sesji należy uczcić, no i wypić za wrocławskie neony też trzeba. Hilde lubi neony.
A tu proszę bardzo link do artykułu o Panu co lubi neony chyba dużo bardziej niż ja. Polecam, dobry fikoł z tego gościa. Szpaciren mit breslauer neonen. Ah jaa.... muszę zaraz Guntherowi pomysł podklepać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz