wtorek, 25 sierpnia 2009

beware of the manbearpig

chyba po raz pierwszy od tak dlugiego czasu zabrakło mojej obecnosci na blogu. troche sie rozleniwilem przez wakacje i jakos nie moglem zebrac dupy zeby cos naskrobac na monitorze. nie chce tez przez to powiedziec ze caly czas bylem zarobiony bo sklamalbym przeokrutnie. a ostatnio dzialo sie to:

zycie na sudeckiej plynie znakomicie. choc to juz prawie 2 miesiace, to w dalszym ciagu jaramy sie przestrzenia, ogromna lodowka, pieknym tarasem i stolem do ping ponga. my z piwkiem siedzimy i brudzimy, a dziewczyny gotuja i sprzataja (albo to przynajmniej ich wersja bo ja uwazam ze jestem znakomitym lokatorem, dzis dla przykladu bede sadzil paprotki i komponował klombik przed chata). julka - the landlord lady wyjezdza jutro na erasmusa do hiszpanii (farciara cwana) wiec dzis moze jakas mala kolacja bedzie sklecona na jej czesc. oprocz tego jest jeszcze beret - the cat. beret the cat moznaby powiedziec ze troche rzezbi w gownie, bo wylatuje mu stolec w ilosciach nieopisanych caly czas w rozne miejsca domu, poczynajac od naszej garderoby, po dywany i kanapy i parkiety. w lekkim skrócie potrafi zasrac caly dom w przeciagu kwadransa. julka mowi ze to z powodu jego przetrąconego zwieracza ale ja mysle ze on po prostu jest wrednym zasrancem co mu sie kupy nie chce nosic w jelicie. zatem na sudeckiej zycie uplywa komfortowo i bezcisnieniowo. mamy duzo gosci wiec sie dzieje caly czas.

wassapy dzialaja!!! i to dzialaja nie najgorzej. choc nie moge powiedziec ze osiagnalem juz pelen sukces, to kazdy miesiac dzialalnosci byl lepszy od poprzedniego a liczba odwiedzajacy siegnela juz 3 miliardów ludzi. tak tak juz co drugi mieszkaniec na ziemi zwiedzil wroclaw z guntherem. noo, z tymi cyframi troche przegialem ale uwazam ze i tak nie najgorzej. wycieczki mam male ale juz prawie codziennie. prowadzalem juz niemcow, rosjan, basków, holendrow, australijczykow, singapurczykow i wielu innych. wszyscy praktycznie byli super fajni do rozmowy wiec wassapy sa dla mnie czysta przyjemnoscia. czesto wycieczka trwa zamiast 3 godzin to 5 lub 6 bo zalegniemy gdzies w barze na browarze. raz nawet nie dokonczylem wycieczki bo wypilismy na srodku trasy po 7 browarow i przelozylismy wszystko na dzien nastepny. zatem raczej sie nie przemeczam. zbieram zas duzo piątek od wszystkich i ludzie mowia ze im sie bardzo podobalo, co mnie bardzo cieszy. mysle juz nawet co tu by wykminic na rok nastepny bo sezon sie powoli konczy. wiem na pewno ze musze sie wbic na kurs przewodnika do kurewskiej organizacji pttk i licencje bo bez tego bedzie kaaapa.

tego posta koncze. niebawem dojdzie nastepny ale jeszcze chcialem wam pokazac zdjecie najwiekszego zagrozenia dla ziemi. manbearpig! pol czlowiek, pol niedziedz, pol swinia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz