Mój chłopak albo jest brain damaged albo je za mało ryb, bo mu pamięć letko szwankuje. Specjalnie dla niego zatem spot kampanii społecznej namawiającej do jedzenia ryb. Ryba to samo zdrowie, jakby ktoś nie wiedział. Mój osiemdziesięcioletni wujek bez nogi zawsze powtarzał, że na sklerozę rybę trzeba jeść. Śledzia najlepiej. Coś w tym jest bo wujek śledzie konsumuje w ilościach zawyżających znacznie średnie spożycie na mieszkańca Polski, na pewno. Co za tym idzie pamięć ma lepszą niż niejeden małolat. Starszych trzeba słuchać, oni wiedzą co mówią. Czasami.
Agencja Scholz&Friends
Zaczęłam pisać licencjat. O reklamie społecznej (nie o rybie). Po czterech dniach mam 12 stron. Jestem z siebie dumna. Planuję kolejne 25 w tydzień i będzie ekstra. Może nie będę się nikomu chwalić treścią, bo jest ona raczej jakości wątpliwej, ale pochwalę się jak skończę, że skończyłam. Tymczasem proszę trzymać kciuki. Rok temu o tej porze też mówiłam, że już piszę. Od tamtej pory zdążyłam trzy razy zmienić temat i zrobić sobie niezły dług w mediatece, jednocześnie nie płodząc ani pół strony. Tym razem jest inaczej, race nigdy jeszcze nie były w takim stadium zaawansowania jak teraz więc jestem dobrej myśli. Nawet temat mi się mój podoba. Dobra, wracam do pisania tego gówna.
AAA jeszcze z ostatnich wydarzeń: byłam na koncercie Junior boys z Zieliną i Hałasem, było ekstra. Wszystko było super, burza, pioruny nawet. Tylko nie wiedziałam, że wokalista o anielskim głosie jest tak brzydki jak mój rudy sąsiad. Jedyne rozczarowanie. Gorzkie. Co zrobić, trudno. Nie można mieć wszystkiego.
Junior boys In the morning jeden z moich ulubionych.
No dobra, jeszcze o paru wydarzeniach mogłabym napisać, ale goni mnie moja szalona wena twórcza. Póki jest, wykorzystam. Lepiej na licencjat. Mądrzej na pewno.
Pisałam już, że jaram się kolorowymi ramkami z youtube? Jakby ktoś nie wiedział, to uwielbiam :)
tego bloga wyeksportowalem z gunther-und-hilde.blogspot.com i jest dość skrupulatnym opisem 4 dobrych lat mojego zycia, z reszta nie tylko mojego bo współbohaterem jest jeszcze jedna pani. to blog o dobrym związku, którego już nie ma, zajebistych znajomych, wrocławiu, podróżach, zajawach, muzyce i wielu pierdołach, które nawiedzały umysł dwójki młodych, zajebistych ludzi. miałem go już nie udostępniać ale kupe w nim dobrych wspomnień i dużego sentymentu. chyba nie warto się od tego odcinać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz