nie do wiary. od dwoch lat ten blog jest w miare regulanie pisany. blog jest klawy. zaczal sie w krakowie a potem byl juz w paru miejscach. byl w norwegii na maloaniu, byl w portugalii na leniuchowaniu przez 3 tygodnie, generalnie jednak siedzi we wro - tam gdzie kuna i pancernik. nawet doroblilismy sie cwanego logo! ale to nie czas na refleksje - chcialem sie tylko pochwalic ze wlasnie tego dnia 2 lata temu poszedl po kablach tp pierwszy post i ciesze sie ze dalej angazujemy sie w ta zabawe.
a przygod i zdobywania swiata ciag dalszy. dawno mnie tu nie bylo bo tez nie za wiele sie dzialo. teraz ta apatia to przeszlosc. z dniem 03.10 zakonczylem projekt wassap 2009 i zwyciezylem. wprawdzi wygralem bardziej duchowo niz materialnie ale i tak jest mi z tym dobrze ze nareszcie zrobilem cos klawego i dobrego dla mnie.
pisze tera z belgii - do ktorej skusily mnie pieniadze placone w euro i hamburgery. z belgia zawsze laczyly mnie mile wspomnienia z mojego alkoholowo eksploatujacego stypendium erasmus. tym razem postanowilem wrocic na stare smieci zeby popracowac jak mezczyzna. olivier - moj belgijski ziomek kupil chate, ktora jest w stanie agonalnym i wlasnie ja remontuje. gunther zas zostal zaproszony do pomocy za siano. zatem nie zastanawiajac sie dlugo, spakowalem plecak i odpalilem sie na stopa do gent. teraz jestem tu juz tydzien. zjadlem w tym czasie jakies 6 hamburgerow i, 5 porcji frytek, i wynioslem jakies 4 milony ton gruzu z chaty olivera. mieszkam w tureckiej dzielni na mega chacie olivera, gdzie sklepow tureckich mam od groma i mam tam same kozackie rzeczy do jedzenia, poczynajac od serow, po przyprawy i kozackie chleby. wieczorami odpalam sie do miasta na spacer i chodze po miejscowach, ktore znam z przed 3 lat. pogoda pojebana - jak to w belgii, dziewczyny dalej wygladaja jak konie a lidl jest dalej tak samo tani. wszystko po staremu, tak staremu jak ten blog...
tego bloga wyeksportowalem z gunther-und-hilde.blogspot.com i jest dość skrupulatnym opisem 4 dobrych lat mojego zycia, z reszta nie tylko mojego bo współbohaterem jest jeszcze jedna pani. to blog o dobrym związku, którego już nie ma, zajebistych znajomych, wrocławiu, podróżach, zajawach, muzyce i wielu pierdołach, które nawiedzały umysł dwójki młodych, zajebistych ludzi. miałem go już nie udostępniać ale kupe w nim dobrych wspomnień i dużego sentymentu. chyba nie warto się od tego odcinać.
Król Smażeniny :] w opozycji do Królowej Zdrowej Szamy :) I like it! :)
OdpowiedzUsuń