znowu weekend. znowu na budowie ale zawsze to jakiś odpoczynek od korporacji.
recz krótka o korporacji, bo na łamach bloga chyba nie pojawiło się jeszcze info, że dołączyłem do dośc pokaźnego grona wrocławian i wałbrzyszan pracujących dla miłej i sympaycznej koreańskiej firmy ulokowanej poza wrocławiem.
bardzo mi tam dobrze - zarządzam flotą, więc z powodzeniem można mnie nazywać admirałem i nie będzie żadnego faux pas. Uśmiecham się dużo do ludzi i jestem pomocny i sumienny. To z pewnością pozytywnie wpłynie w przyszłości na moje wyniki KPI, evaluation anquette i jeszcze innych angielskich słów i skrótowców, z których drwie otwarcie. Muszę się przyznać, że bardzo boli mnie fakt, że w tego typu firmach wszysy są tacy spoko i non stop używają czasowników takich jak: zarikłestować, sabmitować czy wysłać apruwala. Piecze to w uszy ale nic sie nie da z tym zrobić - znowuż jebana ameryka wchodzi nam do gardeł z każdej strony (nawet przez koreę).
Tak, jestem korporacyjną dziwką. Sam nie mogę w to uwierzyć. Wstaję o 5:40 dzień w dzień. Golę się 2 razy częściej niż mi sie to zdarzało i gotuję obiady na jeden dzień do przodu i pakuję je w te plastikowe pudełka zdatne do podgrzewania w mikrofalówce. Dostaję kartę multisport - więc tak jak inni ludzie sukcesu mogę pójść do Arkad i stojąc na bieżni podziwiać przez duże szyby osiedle Dorota-Barbara. Mogę zasięgnąć porady instruktora od work-outu, jak najlepiej popracować nad czworogłowym. Później po udanym treningu mogę wybrać się do sauny na zasłużony relaks. Do pełnego szczęścia brakuje mi tylko 48m2 na strzeżonym osiedlu ( coś o nazwie "zielona ostoja" albo "słoneczna pagoda") i małego, kompaktowego samochodu, który mało pali i niewiele kosztuje ale jednocześnie ma więcej stajla od Golfa III. Ale ciężka praca pozwoli mi osiągnąć moje cele. Będe piął się po drabinie sukcesu jak nikt inny.
Choć nie wszystko, co powyżej napisałem jest prawdą, to mimo to widzę jakieś pozytywne strony korpo. Dobrze płatne nadgodziny, weekend nigdy nie jest pracujący, bony do tesco na święta - nie lada uciech czeka na człowieka w koreańskich firmach.
No i jeszcze do tego koreańczyki śmieszne naokoło. trudno się z nimi rozmawia, bo mają wszyscy polipy w nosie i przeciągają samogłoski, więc to nie takie proste takiego koreańczyka zrozumieć. Wszyscy choć zarabiają super siano mają w zwyczaju chodzić w takich obciachowych, szarych ortalionach z krótką stójką ( taki troch Kim Dzong Il). Do tego chyba nie mają w zwyczaju się uśmiechać, zaś dużo plują i ćlamkają co czyni ich bardzo interesującym obiektem moich obserwacji multi-kulturowych. Mam duży problem z ich rozróżnianiem. Pracuje tam 2 miesiące a dalej nie wiem który to Chang a który Kim albo Choi, choć nie ma ich znowu tak wielu.
Do pracy jeżdżę z Kasią, która jest mistrzynią przyjeżdżania do roboty na 6:59, czyli w ostatnim możliwym momencie. W ten sposób omijamy poranną gimnastykę thai-chi, która zapuszczana jest z telewizorów wszystkim pracownikom biurowym i wygląda to komicznie.
A jak jeszcze o korporacjach to jedna szybka dygresja - największą korpo dziwą jest oczywiście piwko i muszę to tu powiedzieć. Piwko dostał nową ksywę. Michał - co światła w HaPeku gasi. Ale on to widocznie lubi, więc nie będę już więcej komentował. W każdym bądź razie jego zaangażowanie (lub po angielsku commitment) w świat korpo przekracza moje najśmielsze wyobrażenia.
P.S.
jedyne korporacyjny skrótowiec, którego lubię to SOP. To taka funkcja w komputerze co ułatwia parę spraw w firmie. Oficjalne rozwinięcie to Standard Operation Procedure. Ja wolę wersję polską i staram się jej trzymać. Spierdalamy O Piętnastej.
tego bloga wyeksportowalem z gunther-und-hilde.blogspot.com i jest dość skrupulatnym opisem 4 dobrych lat mojego zycia, z reszta nie tylko mojego bo współbohaterem jest jeszcze jedna pani. to blog o dobrym związku, którego już nie ma, zajebistych znajomych, wrocławiu, podróżach, zajawach, muzyce i wielu pierdołach, które nawiedzały umysł dwójki młodych, zajebistych ludzi. miałem go już nie udostępniać ale kupe w nim dobrych wspomnień i dużego sentymentu. chyba nie warto się od tego odcinać.
eh miło się czyta siedząc na ołpenspejsie... w każdym razie, wiesz jaka jest podstawowa oznaka, że jesteś pracownikiem korporacji? Zaczyna Cię śmieszyć Dilbert!http://gazetapraca.pl/gazetapraca/0,74783.html
OdpowiedzUsuń