
dzis dla odmiany dzien byl prawdziwie jesienny i brzydki. i stwierdzilismy, ze kupowatosc tego dnia pasuje do do miejsca zwanego nowa huta. wpakowalismy sie w wehikul czasu i wyladowalismy na placu centralnym. nie mozna okreslic go ladnym, faktycznie nowa huta to krzywda krakowa. przespacerowalismy sie aleja roz (juz bardziej adekwatnej nazwy dla tego miejsca nie mozna bylo wymyslic) tam natknelismy sie na trzy niezwykle lokale gastronomicze sasiadujace ze soba wesolo. 1) koktajl bar z kolorowymi galaretkami na wystawie za szkalna gablota

2) bar mleczny spolem - najbardziej chamski przejaw komuny jaki kiedykolwiek widzielismy (jedna z pozycji wykwintnego menu to :"woda czysta- 200ml" za 40gr)
3)restauracja stylowa - nie byla stylowa, jest to tak samo adekwatna nazwa jak aleja roz na ktorej sie znajduje
- te 3 magiczne miejsca mialy ze soba cos wspolnego - wasate panie ze spocona pacha, zakapiory w kaszkiecikach pijacy herbate w prostych szkalnkach z cienkiego szkla i nie za ciekawy smrodek.
Nastepnie aleja solidarnosci (niegdys lenina) udalismy sie ku hucie sendzimira (niegdys lenina) ale tam poza huta, do ktorej nie mozna wejsc nie bylo nic ciekawego

dobra dokonczymy pozniej bo mamy goscia
Nie wiem jak do tego doszlo, ale stalem sie milosnikiem tego bloga. Gdyby nie slowa, to myslalbym ze to wszystko zmyslasz. A moze gdyby nie te zdjecia...?
OdpowiedzUsuńPozdro z K...stwa Danii