jest 6.30, ja - gunther siedze na pełnym pawianie przed kompem i zastanawiam sie jak by tu zrobic, zeby sie spakowac uzywajac przy tym minimalnej ilosci mocy. tak tak, to dzis opuszczam kraj i jade zdobywac skandynawie, gdzie trawa jest zielensza od najzielenszej w kieleckiem, a krowy daja mleko odtluszczone prosto z wymiona. ta sama skandynawia, ktora wytworzyla sklep IKEA, a w nim najpiekniejsza rzecz na ziemi - hot dog za zeta. oj ekscytacji dzis u mnie nie brak. mam w chuj jedzenia, gore ciuchow i pewnie jeszcze milion innych gratow, ktore musze zabrac a nawet nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy. plecak mam maly, bo dostosowany do standardow Wizz Air i naprawde nie wiem jak to wszystko upchne tegoż poranka. moja dziewczynka spi bo wczoraj do dlugiej nocy mi prasowala i w ogole. zerniki pachna poranna rosa i twarogiem. dzisiejszy dzien jest tez ostatnim, kiedy bez zadnych problemow wypije ciepla herbe i zjem jakis konkret obiad, bo pozniej to jedynym kucharzem, ktory bedzie nam gotowal to pan knorr instant. startujemy z poznania (malej ojczyzny libera, 52 debiec, mezo, SLU, no i oczywiscie moich faworytow Kalwi Remi - totez czuje sie dodatkowo nabuzowany dobrym vibem), moj kompan w niedoli - jedras - czlowiek nietuzinkowy, wybitnie uzdolniony mieszkaniec trzonolinowca, rewelacyjny kafelkarz, a do tego zarymuje kazda piosenke formacji JWP lub PCP z miejsca tez juz szykuje sie do wyjazdu (a przynajmniej mam taka nadzieje). musimy koniecznie pamietac zeby zabrac frisbee, bo norweskie polany sa znane i lubiane w calym swiatku frisbee maniaków
na co licze w norwegii? na to, ze jak przyjedziemy to po wyjsciu z lotniska od razu ktos nam zaproponuje transport do oslo, da osobne pokoje do spania, dostaniemy do jedzenia lokalny przysmak (jakies jadro losia w marynacie albo cos w ten desen), a pozniej pomalujemy temu komus chate i dostaniemy za nia milion dolarow. Ale gdyby jednak ta historia sie nie sprawdzila, to zabralismy ze soba namiot, troche zupek chinskich i troche mniej niz milion dolarow w koronie norweskiej. no dobra co tu pierdzielic, musze sie zawijac bo jeszcze kupe spraw do ogarniecia a czasu coraz mniej. napisze cos z norwegii. mam nadzieje, ze w tym kraju biedy i ubóstwa niektorzy maja dostep do internetu. aaa no i z racji tego, ze ja i mloda posiedlismy ostatnio wiedze jak zamieszczac klipy z youtube na blogu, to ja tez niczym moja dziewczyna zalacze se plik, taki troche norweski. bede tesknil za polskim rzepakiem i gniazdem bociana, aaa no i za kaczencami, kaczence sa mega. see you, gupi ryju
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz