poniedziałek, 24 listopada 2008

Ksero cyklop, Weitsprung und schwarze leute laufen

Wiadomo, że nic nie może być normalnie. Ostatni weekend należał do bolesnych. Kac był tylko jednym z powodów odczuwanych niedogodności.

Ale od początku

Ostatni tydzień obfitował w atrakcje. Uczestniczyliśmy w konferencji, dzięki której zostaniemy rentierami w niedługim czasie. O tym jak to zrobić wykładał nam bardzo kumaty koleżka, którego z Gutherem spotkaliśmy wracając z naszych wakacji. Był on na tyle super klawym gościem, że zabrał na stopa nas - 2 mega przetyranych, brodatych nastolatków do domu z Katowic do Wrocławia. O naszych podróżach na stopa jeszcze nie pisaliśmy, bo druga część naszych wakacji nie została jeszcze uwieczniona na blogu. Z mojej winy przyznam. W każdym razie, wniosek taki z tego, że warto na stopa podróżować, bo czasem zabiorą cię jacyś spoko ludzie i później możesz się nawet od nich nauczyć jak zostać bogatym.

Przez cały tydzień odbywał się również festiwal kina niemieckiego. Gunther und Hilde jako prawdziwie pruska para udali się czym prędzej do Heliosa, gdyż hańbą byłoby przegapić ów zacne wydarzenie. W czwartek mieliśmy okazję zobaczyć Olimpiadę Leni Riefenstahl, gdzie biegali sprinty szwarze leute. Nietłumaczony komentarz w języku of course niemieckim, czyli naszym ulubionym sprawił, że było momentami bardzo zabawnie. Robi wrażenie Olimpia, polecam, ale zarazem ostrzegam, bo można od tego dostać erozji rogówki, która jest zła i jeszcze w dodatku zaraźliwa. Najpierw jej ofiarą padł Piwko, potem ja - Hilde. Piwek mnie bezczelnie zaraził. Nie będę go więcej dotykać. Erozja jest bardzo bolesna i oznacza bycie ślepym przez cały dzień i nie ruszanie okiem, gdyż powoduje to spory ból. Tak wiec zdarzyło nam się z Piwkiem być cyklopami. Ja jestem ksero cyklopem bo odgapiłam erozję. Erozja jest do dupy, oznaczała dla mnie koniec imprez na tamten tydzień. Mogę z dumą przyznać, że 90% soboty i 80% niedzieli przespałam. Czuję się zmęczona spaniem i nie śpię już więcej, bo to nudne.

Ooooooo ten moment zdecydowanie musi znaleźć swe miejsce na blogu. Właśnie w tym momencie dowiedziałam się, że moja kochana koleżanka Marta z Głośnych powiła dziecię. Jest to zdecydowanie historyczna chwila. Mała Amelka waży 3100 i przyszła na świat dziś o 12 w południe. Jestem wzruszona bardzo. Rodzicom gratuluję i pociechy z pociechy życzę. Chyba już więcej nic dzisiaj nie napiszę, gdyż lekko rozchwiałam się emocjonalnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz