czwartek, 10 lipca 2008

Hilde in Berlin!

Nie ma co pisać trzeba zobaczyć jak ktoś jeszcze nie widział. Zdobyłyśmy trochę Berlina z Kasią i Jolką. Było zaiste wundabar! 3 dni na wypasie. Dużo chodzenia, dużo picia, dużo dobrego jedzenia. Ooooo tak jedzenie było na wypasie! Zdecydowanie najwięcej deutche marks wydałam na jedzienie. Od gulashsuppe po sushi. Tak, mam zadatki na grubasa, wiem. Za to przeceny rozczarowały. Nie wiem co mi się stało, ale na prawdę nic sobie nie kupiłam. To nie w moim stylu. Istny skandal. Przywiozłam pieniądze do domu. To się raczej nie zdarza w moim wykonaniu zbyt często. Eeeeee.... właściwie to nigdy mi się to jeszcze nie zdarzyło. Mam nadzieję, że nie jestem ciężko chora, bo to by było jedyne sensowne wytłumaczenie.

No i oczywiście język niemiecki jest najlepszy. Chyba na prawdę muszę zacząć się znowu go uczyć.

No, ale na prawdę nie ma co pisać bo Berlin jest na prawdę super a dziś brakuje mi słów na opisanie jego superowości. Wrzucę zatem trochę zdjęć. O!











1 komentarz: