

kurna duzo dzis pisania bo minal wlasnie wyniszczajacy watrobe tydzien z pod szyldu odwiedzin znajomych. dzis wszyscy juz rozjechali sie do domow wiec w pokojowym zaciszu przy ul. starowislnej nalezy pozbierac mozg i podsumowac co to sie ostatnio dzialo.
zatem przyjechali wizytatorzy. dlugi weekend, swieto zmarlych, 3 litry wody w lodowce (tej w kropki), ostatni tydzien wolnego od pracy dla hilde to wystarczajaca ilosc powodow zeby sciagnac adama, piwosza i anie piwoszowa i spedzic troche czasu w Crack'u. dla nas byla to nie mala rozrywka bo z mloda ostatnio troche zamulalismy. zrobilismy wiec duze zakupy, zagnietlismy ciasto na pizze i zrobilismy cytrynowke.


adam przyjechal z samego rana i zrobilismy spacerki po okolicach i pogauszki i takie tam. Spotkalismy po drodze budynek, w ktorego "sieni" wyczailismy papieza ze zlota naturalnej wielkosci. Adam, Guteq i Hilde - wielcy fani JP2 nie moglismy przejsc kolo niego obojetnie...

wieczorem zas pojechalismy na cmentarz salwatorski - taki spoko co polozony jest na wzgorzu i wygladal zajebiscie noca. krakowiaki mocno straganuja przed cmentarzem i dzieki temu ilosc stoisk ze swiecami byla mniej wiecej rowna ilosci stoisk z cukierkami i wata cukrowa?!? no wiec popatrzylismy jak sie groby pala, porobilismy foty i pojechalismy na chate, bo juz piwosz byl niedaleko naszej chaty i nalezalo zaczynac libacje. siedlismy wiec przy stole, upieklismy pizze, wystawilismy mrozna cytrynowke. najedzeni i nastukani poszlismy w kime pozna noca.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz