niedziela, 26 października 2008

poranek o 13

Noooo uczyniłam aktualizację na blogu kulinarnym mogę więc teraz udzielić się tu, mój chłopak mnie już letko pojeżdża, że niesfornie się migam i zwalam na niego całą czarna robotę.

Ach i och! Mijający weekend był faktycznie obfity w atrakcje. Biorąc pod uwagę, że weekendów wolnych nie mamy za dużo, to nawet brak atrakcji jest dla nas atrakcją. Obudzić się o 13 mieć kaca i nic nie robić. Nie ma nic piękniejszego, prawda?

No, ale cofnijmy się nieco w czasie, bo kac musi mieć przecież swoją przyczynę.

Gunther zamieścił już retransmisję z pobytu w Berlinie, mogę tylko dopowiedzieć od siebie, że był to wyjazd eksploatujący. Pół piątku przespałam, wstałam, wykąpałam się, przyszedł z pracy mój chłopak, poszliśmy znowu spać i myślę, że nikt nie dawał wiary, że wstaniemy wieczorem po to, żeby znowu pójść na imprezę. Rodzice Kornaccy zakładali się o to czy uda nam się podnieść nasze zmarnowane ciała z łożka czy też nie. Ha! Udało się! I chyba dobrze, bo impreza była z tych baaaaaaardzo przaśnych.


Zaludniliśmy parkiet, troszkę potupaliśmy nóżkami i nagle, niespodziewanie zupełnie okazało się, że jest jakoś rano i trzeba do domu bo koguty pieją.

Mieliśmy tez przyjemność zamienić kilka zdań z panem Mentalkotkiem, odpowiedzialnym za całe to zamieszanie w Kamforze. Bardzo fajny jest Mentalkotek. Następnym razem jak odwiedzi Wrocław będziemy tak samo obecni na danceflorze.

W sobotę wstaliśmy o 13 :) i nic nie robiliśmy. Robiliśmy coś poza nic???? Gutek mówi, że nie. No to chyba nie. A w niedziele robiliśmy coś poza nic????? Też mówi nic. I co? I super.

Aaaa nie sory! Zrobiliśmy obiadek. Przepyszota. Zrobię później jeszcze jedną aktualizację na kulinarnym. W sobotę zasnęliśmy przed telepatorem objadając się popkornem. Każdy miał po misce. Ale to też można zaliczyć do nicnierobienia.

oh my god life is beautiful. Szkoda tylko, że jutro znowu głupi Poniedziałek. Zdecydowanie bardziej wolę poranki o 13 niż te o 7.

2 komentarze:

  1. w sobote było nic?! jak to! przecież była mrożona kawa z dziwną śmietaną i to aż na Solnym! i to ze mną, Piwkiem, Agatą, Szczepanem, Adamem i całą masą wyszukanych teledysków. no i tyle wspomnień z dwóch poprzedzających nocy:)ach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach no tak! Faktycznie, ruszyliśmy dupki na chwilkę. Szczególnie ostro w pamięci zapisały mi się wyszukane teledyski i prezenter vivy

    OdpowiedzUsuń