ha wlasnie skonczylem nagrywac skladanke mojej siostrze. wrzucilem same jej ulubione hity: digitalism, justice, jamiroquai, maskinen, pete philly, brand new heavies itp. jak na 8 letnia sarne to chyba calkiem nie najgorzej z jej edukacja muzyczna. skutecznie tepie jakiekolwiek jej zapedy do sluchania piosenek, które podklepuja jej starsze kolezanki. w kazdym razie to nowy tydzien a zatem nowy post. co sie dzialo? jesli chdzi o ubiegly tydzien to od pn do piatku to rutyna po oporach. natomiast weekend calkiem udany. dostalem swoja pierwsza siatkowa pensje wiec nie omieszkalem spedzic calkiem konkretnej jej czesci na barowo-parkietowe szalenstwa piatkowej i sobotniej nocy. w piatek kamfora i bardzo przyjemna biba z polpascami w tle na twardych funkowo-elektronicznych bitach. zaczelismy u kamila i oli w ich nowym mieszkaniu (farciarze!), a potem do poznych godzin okupacja kamfo z adamem, basarem, kama, maslem i jeszcze paroma innymi. rano obudzilem sie i nie moglem sie nadziwic swoimi dziarami, ktorymi mnie przyozdobiono kiedym byl pod wplywem. na jednym przedramieniu mialem penisa i wiele obrazliwych okreslen napisanych wokol jader, natomiast na drugim mialem kotwice, ktora to wygladala podobnie do kluski slaskiej...
zatem kiedy w sobote wczesnym popoludniem ja czilowalem na chacie mloda pochlaniala wiedze w jej madrej szkole. ja zas upajalem sie sobota i nie moglem sie doczekac wieczoru. a wieczor zaczal sie u agaty i wasatego szczepana w ich pieknym mieszkaniu w samym centrum naszego miasta (kolejni farciarze!). pozniej szybka telepotacja do salvadora i wielki szok. ta slaba kanapowa karczma przerodzila sie tej nocy w naprawde konkretna imprezownie. salvador drzal na kazdym cenymetrze kw. scian i sufitow. tequilla po 5 zeta, totez we did not hesitate to drink like the vip's do. el barto i liam dali rade i cala sala kicala. pozniej nawet mielismy okazje wypic z nimi piwko i inne specyfiki i zabrac do drogi do mekki, gdzie pobawilismy sie przez chwilke. strasznie fajne te chlopaki, czekamy na ich powrot do wro. ja zas koniec nocy mialem dosc slaby bo doprowadzilem sie do stanu, gdzie alkohol zapanowal nad kazdym moim miesniem i musialem pokornie przytulic sie do lady na barze i czekac az moja dziewczyna wpakuje mnie do taksowki... niedziela nie byla latwym dniem do przejscia. no w kazdym razie weekend zdecydowanie zaliczamy do pozytywnych. gunther i hilde znow zdobyli troche swiata i nie boja sie patrzec w przyszlosc z uniesionymi glowami.
tego bloga wyeksportowalem z gunther-und-hilde.blogspot.com i jest dość skrupulatnym opisem 4 dobrych lat mojego zycia, z reszta nie tylko mojego bo współbohaterem jest jeszcze jedna pani. to blog o dobrym związku, którego już nie ma, zajebistych znajomych, wrocławiu, podróżach, zajawach, muzyce i wielu pierdołach, które nawiedzały umysł dwójki młodych, zajebistych ludzi. miałem go już nie udostępniać ale kupe w nim dobrych wspomnień i dużego sentymentu. chyba nie warto się od tego odcinać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
pieknie bylo poznac!
OdpowiedzUsuń+
MENTALSKI GRAL W BEZSENNOSCI!
http://mentalcut.blogspot.com/2008/02/bezsenno-wrocaw-zdjcia.html
ha!